Biblioteka

Mam bibliotekę pełną komunistycznego bełkotu.
Jak mam kasę, to kupuję... A jak nie, to pożyczam od koleżanki.
Ewentualnie raz na jakiś czas jakaś litościwa dusza przeczyta i odda do biblioteki.
Ale to święto na miarę Dnia Ziemniaka.